sobota, 22 czerwca 2013

Szpital PD


                                                      


Siedzę tu od kiedy policja nas przywiozła. Chłopaki poszli godzinę temu ,ale Harry został dotrzymać mi towarzystwa. Utknęliśmy przed salą numer trzy. Tam ją położyli. Strasznie się martwię. Nie mogła zaczerpnąć oddechu przez całą drogę. Nigdy tak nie cierpiałem z czyjegoś powodu… Cholera. A na dobitkę Harry zasnął. Masakra…
W pewnym momencie z sali szpitalnej wyszła para. Na oko mieli czterdzieści parę lat. To byli jej rodzice. Poznałem po wyglądzie. Miała podobne oczy do matki a włosy po tacie. Byli mocno zdołowani i w lekkim szoku. Kobieta spojrzała na mnie. Lekko się uśmiechnęła i skręciła  w moją stronę.
-Śmiało- szepnęła do mnie zachęcająco- Wejdź do niej…
Kiedy małżeństwo odeszło zerwałem się na równe nogi.  Wszedłem do sali. Leżała na typowo szpitalnym łóżku przykryta niebieską kołdrą. Była bardzo blada. Byliśmy sami. Spoglądała w okno. Po jej policzku spływała łza.
-Dziękuje- zaczęła spokojnie- Znów mi pomogłeś. Jak ja ci się odwdzięczę?- zażartowała.
-Nie musisz. Tak szczerze to nic nie zrobiłem- uśmiechnąłem się do niej. Aria posunęła się robiąc tym samym miejsce na łóżku. Poklepała ręką w wolne miejsce obok siebie,  tym samym zachęcając abym się przysiadł. Więc usiadłem.
-Mam siedem dni-zaczęła
-Do czego?- Zapytałem z lekkim uśmieszkiem.
-Do końca- odrzekła spokojnie- Za siedem dnie umrę. To pewna diagnoza. Nikt nie wie co mi jest. To dziwna i nowa samorodna choroba… Nie martw się, nie jest zaraźliwa.
-Nie o to się teraz martwię- Mina mi zrzedła. Oczy zrobiły się szklane. Spojrzałem na okno i nie odrywałem od niego wzroku. Bezmyślnie gapiłem się w przestrzeń.- Kidy cię wypuszczą.
-Jutro a co?- Aria natychmiastowo się podniosła.
-Umówisz się ze mną? -zapytałem chyba trochę zbyt szybko. Nie chciałem się z tym tak wyrwać. Samo ze mnie wyszło… Za dużo czasu spędzam z Harrym.
-Tak –powiedziała ledwo powstrzymując się od uśmiechu- chętnie.
-Dobrze przyjdę po ciebie jutro ok. 18. Może być- Lekko uśmiechnąłem się do niej po czym ona pokiwała głową co oznaczało Tak.- Będą z nami jeszcze Kat i Zayn. Odwiozę ich kawałek. Potem zostaniemy sami…
- Będę czekała- odpowiedziała po dłuższej chwili. Uśmiechnęła się do siebie. Chyba  myślała ,że tego nie widzę ponieważ opuściła głowę. Wstałem, pożegnałem się z nią i wyszedłem. Od razu wziąłem swoje rzeczy i wyszedłem. Nogi pokierowały mnie na przystanek. Całą drogę myślałem o niej. Ma tylko siedem dni… Nie mogę w to uwierzyć. Najlepsze jest to ,że zdiagnozowali dokładną godzinę zgonu. Coś mi tu nie pasuje ,ale nie będę wnikać. Nie chcę z nią o tym rozmawiać… Więc postanowione. Nie będę zważał na to ile jej zostało. Postaram się aby ten ostatni tydzień był najlepszym. Nie chcę żeby o tym myślała. Po prostu.  Kiedy dojechałem od razu pobiegłem do pokoju Harrego. Na szczęście go spotkałem.
-Stary- zacząłem niepewnie- jest sprawa…
-Wal- bąknął
-Znasz się na dziewczynach więc- Styles momentalnie podniósł wzrok. Na jego policzkach pojawiły się dołeczki wywołane uśmiechem- Aria za siedem dni umrze to pewne. Chcę żeby ten tydzień zapamiętała najlepiej… Pomożesz?
Hazza przełknął ślinę. Tak jakby przez jego głowę biegło tysiąc myśli i wychwytywał tylko te słowa: Biedna dziewczyna.-Jesteś pewien że tak będzie? To co ma z nią być to prawda?
-Tak.
-Dobrze. Pomogę- rzuciłem mu się na szyję i zwaliłem z łóżka. Zaczęliśmy się śmiać, i tak zeszła się reszta wieczora.
            Następnego dnia wraz z Harrym pojechałem na miasto. Zwiedziliśmy miejsca w które mogę z nią iść. Sporządziliśmy listę. . Jaki baran przygotowuje listę? Heh…
 Może to dziwne ale bardzo mi na tym zależy. Lista wyglądała mniej więcej tak:
1 dzień: Kawiarnia u Sally
2 dzień: …
3 dzień: …
4 dzień: …
5 dzień: …
6 dzień: Wesołe miasteczko
7 dzień: spacer po parku, powrót do domu, koniec…
( … = jeszcze nie wiem)
Tu koniec oznacza… Sami wiecie co! To może dziwne ,że jej krewni ani rodzice przy tym nie będą ,ale jej rodzina jest patologiczna. Wiem to od Kat. Aria do szkoły podobno przychodziła pobita. Nie chcę żeby przeżywała  to sama, albo w złym towarzystwie.



Mam nadzieję, że się podoba :p. Pamiętajcie
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz