Siedzę
tu od kiedy policja nas przywiozła. Chłopaki poszli godzinę temu ,ale Harry
został dotrzymać mi towarzystwa. Utknęliśmy przed salą numer trzy. Tam ją
położyli. Strasznie się martwię. Nie mogła zaczerpnąć oddechu przez całą drogę.
Nigdy tak nie cierpiałem z czyjegoś powodu… Cholera. A na dobitkę Harry zasnął.
Masakra…
W
pewnym momencie z sali szpitalnej wyszła para. Na oko mieli czterdzieści parę
lat. To byli jej rodzice. Poznałem po wyglądzie. Miała podobne oczy do matki a
włosy po tacie. Byli mocno zdołowani i w lekkim szoku. Kobieta spojrzała na
mnie. Lekko się uśmiechnęła i skręciła w
moją stronę.
-Śmiało-
szepnęła do mnie zachęcająco- Wejdź do niej…
Kiedy
małżeństwo odeszło zerwałem się na równe nogi. Wszedłem do sali. Leżała na typowo szpitalnym
łóżku przykryta niebieską kołdrą. Była bardzo blada. Byliśmy sami. Spoglądała w
okno. Po jej policzku spływała łza.
-Dziękuje-
zaczęła spokojnie- Znów mi pomogłeś. Jak ja ci się odwdzięczę?- zażartowała.
-Nie
musisz. Tak szczerze to nic nie zrobiłem- uśmiechnąłem się do niej. Aria
posunęła się robiąc tym samym miejsce na łóżku. Poklepała ręką w wolne miejsce
obok siebie, tym samym zachęcając abym
się przysiadł. Więc usiadłem.
-Mam
siedem dni-zaczęła
-Do
czego?- Zapytałem z lekkim uśmieszkiem.
-Do
końca- odrzekła spokojnie- Za siedem dnie umrę. To pewna diagnoza. Nikt nie wie
co mi jest. To dziwna i nowa samorodna choroba… Nie martw się, nie jest
zaraźliwa.
-Nie
o to się teraz martwię- Mina mi zrzedła. Oczy zrobiły się szklane. Spojrzałem
na okno i nie odrywałem od niego wzroku. Bezmyślnie gapiłem się w przestrzeń.- Kidy
cię wypuszczą.
-Jutro
a co?- Aria natychmiastowo się podniosła.
-Umówisz
się ze mną? -zapytałem chyba trochę zbyt szybko. Nie chciałem się z tym tak
wyrwać. Samo ze mnie wyszło… Za dużo czasu spędzam z Harrym.
-Tak
–powiedziała ledwo powstrzymując się od uśmiechu- chętnie.
-Dobrze
przyjdę po ciebie jutro ok. 18. Może być- Lekko uśmiechnąłem się do niej po
czym ona pokiwała głową co oznaczało Tak.-
Będą z nami jeszcze Kat i Zayn. Odwiozę ich kawałek. Potem zostaniemy sami…
-
Będę czekała- odpowiedziała po dłuższej chwili. Uśmiechnęła się do siebie.
Chyba myślała ,że tego nie widzę
ponieważ opuściła głowę. Wstałem, pożegnałem się z nią i wyszedłem. Od razu
wziąłem swoje rzeczy i wyszedłem. Nogi pokierowały mnie na przystanek. Całą
drogę myślałem o niej. Ma tylko siedem dni… Nie mogę w to uwierzyć. Najlepsze
jest to ,że zdiagnozowali dokładną godzinę zgonu. Coś mi tu nie pasuje ,ale nie
będę wnikać. Nie chcę z nią o tym rozmawiać… Więc postanowione. Nie będę zważał
na to ile jej zostało. Postaram się aby ten ostatni tydzień był najlepszym. Nie
chcę żeby o tym myślała. Po prostu.
Kiedy dojechałem od razu pobiegłem do pokoju Harrego. Na szczęście go
spotkałem.
-Stary-
zacząłem niepewnie- jest sprawa…
-Wal-
bąknął
-Znasz
się na dziewczynach więc- Styles momentalnie podniósł wzrok. Na jego policzkach
pojawiły się dołeczki wywołane uśmiechem- Aria za siedem dni umrze to pewne. Chcę
żeby ten tydzień zapamiętała najlepiej… Pomożesz?
Hazza
przełknął ślinę. Tak jakby przez jego głowę biegło tysiąc myśli i wychwytywał
tylko te słowa: Biedna dziewczyna.-Jesteś
pewien że tak będzie? To co ma z nią być to prawda?
-Tak.
-Dobrze.
Pomogę- rzuciłem mu się na szyję i zwaliłem z łóżka. Zaczęliśmy się śmiać, i
tak zeszła się reszta wieczora.
Następnego dnia wraz z Harrym
pojechałem na miasto. Zwiedziliśmy miejsca w które mogę z nią iść.
Sporządziliśmy listę. . Jaki baran przygotowuje listę? Heh…
Może to dziwne ale bardzo mi na tym zależy. Lista
wyglądała mniej więcej tak:
1 dzień: Kawiarnia
u Sally
2 dzień: …
3 dzień: …
4 dzień: …
5 dzień: …
6 dzień: Wesołe miasteczko
7 dzień: spacer po
parku, powrót do domu, koniec…
( … = jeszcze nie
wiem)
Tu
koniec oznacza… Sami wiecie co! To może dziwne ,że jej krewni ani rodzice przy
tym nie będą ,ale jej rodzina jest patologiczna. Wiem to od Kat. Aria do szkoły
podobno przychodziła pobita. Nie chcę żeby przeżywała to sama, albo w złym towarzystwie.
Mam nadzieję, że się podoba :p. Pamiętajcie
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz